Great Britain
KIEDY CZEKAM NA WYJAZD DO WARSZAWY
Ona właśnie nadchodzi.
Ta, która nie wie o mojej obojętności
ani o mojej poezji.
Ona przychodzi po swój los,
kiedy ja czekam na wyjazd do Warszawy.
Kartkuję obszerną Encyklopedię wojskową
kraju, który przestał istnieć,
nieliczne dane, które są jeszcze aktualne —
czy każda prawda ma swój kres panowania?
Przypominam sobie notkę o pewnej cudownej powieści
napisanej w formie dziennika.
Trzy tomy rozrachunku ze wszystkimi ojczyznami,
zuchwała biografia u początków kariery.
Kiedy czekam na wyjazd do Warszawy, moje marzenie się przeistacza, otrzymuje kształt codzienności. Czuję, że mam coraz mniej rzeczy osobistych.
A więc coraz mniej mam słów,
którymi zwierzyłbym się światu.
Nawarstwiają się uczucia, dzięki którym
mogę tylko przemilczeć inne.
Kiedy czekam na wyjazd do Warszawy,
otwieram puste pliki,
coraz częściej nocuję w domach, które nie przypominają domu.
Przepytuję siebie, przypominam sobie nazwiska
moich idoli z dzieciństwa — polskich skoczków,
którzy tacy młodzi, wąsaci i dumni
nieustraszenie wzbijali się w białe alpejskie niebo.
Na ustach im się malowała modlitwa,
a w oczach widoczne były socjalistyczny smutek
i heroiczne serce.
Kiedy czekam, żeby zobaczyć Warszawę,
dziewczyna obok mnie czeka, by ktoś jej wyjawił
jakąś czułość w języku wielkiej literatury,
mężczyzna w kącie tymczasem tęskni za dymem warszawskich kawiarni.
Nie mogę im pomóc.
Siedząc tu, oddzieleni jesteśmy jedni od drugich?!
Któremu z umarłych poetów podobałaby się moja poezja?
Nie mam kogo zapytać,
kiedy czekam na wyjazd do Warszawy.
Przeklad: Grzegorz Łatuszyński
FRANCE
KIEDY CZEKAM NA WYJAZD DO WARSZAWY
Ona właśnie nadchodzi.
Ta, która nie wie o mojej obojętności
ani o mojej poezji.
Ona przychodzi po swój los,
kiedy ja czekam na wyjazd do Warszawy.
Kartkuję obszerną Encyklopedię wojskową
kraju, który przestał istnieć,
nieliczne dane, które są jeszcze aktualne —
czy każda prawda ma swój kres panowania?
Przypominam sobie notkę o pewnej cudownej powieści
napisanej w formie dziennika.
Trzy tomy rozrachunku ze wszystkimi ojczyznami,
zuchwała biografia u początków kariery.
Kiedy czekam na wyjazd do Warszawy, moje marzenie się przeistacza, otrzymuje kształt codzienności. Czuję, że mam coraz mniej rzeczy osobistych.
A więc coraz mniej mam słów,
którymi zwierzyłbym się światu.
Nawarstwiają się uczucia, dzięki którym
mogę tylko przemilczeć inne.
Kiedy czekam na wyjazd do Warszawy,
otwieram puste pliki,
coraz częściej nocuję w domach, które nie przypominają domu.
Przepytuję siebie, przypominam sobie nazwiska
moich idoli z dzieciństwa — polskich skoczków,
którzy tacy młodzi, wąsaci i dumni
nieustraszenie wzbijali się w białe alpejskie niebo.
Na ustach im się malowała modlitwa,
a w oczach widoczne były socjalistyczny smutek
i heroiczne serce.
Kiedy czekam, żeby zobaczyć Warszawę,
dziewczyna obok mnie czeka, by ktoś jej wyjawił
jakąś czułość w języku wielkiej literatury,
mężczyzna w kącie tymczasem tęskni za dymem warszawskich kawiarni.
Nie mogę im pomóc.
Siedząc tu, oddzieleni jesteśmy jedni od drugich?!
Któremu z umarłych poetów podobałaby się moja poezja?
Nie mam kogo zapytać,
kiedy czekam na wyjazd do Warszawy.
Przeklad: Grzegorz Łatuszyński
Germany
KIEDY CZEKAM NA WYJAZD DO WARSZAWY
Ona właśnie nadchodzi.
Ta, która nie wie o mojej obojętności
ani o mojej poezji.
Ona przychodzi po swój los,
kiedy ja czekam na wyjazd do Warszawy.
Kartkuję obszerną Encyklopedię wojskową
kraju, który przestał istnieć,
nieliczne dane, które są jeszcze aktualne —
czy każda prawda ma swój kres panowania?
Przypominam sobie notkę o pewnej cudownej powieści
napisanej w formie dziennika.
Trzy tomy rozrachunku ze wszystkimi ojczyznami,
zuchwała biografia u początków kariery.
Kiedy czekam na wyjazd do Warszawy, moje marzenie się przeistacza, otrzymuje kształt codzienności. Czuję, że mam coraz mniej rzeczy osobistych.
A więc coraz mniej mam słów,
którymi zwierzyłbym się światu.
Nawarstwiają się uczucia, dzięki którym
mogę tylko przemilczeć inne.
Kiedy czekam na wyjazd do Warszawy,
otwieram puste pliki,
coraz częściej nocuję w domach, które nie przypominają domu.
Przepytuję siebie, przypominam sobie nazwiska
moich idoli z dzieciństwa — polskich skoczków,
którzy tacy młodzi, wąsaci i dumni
nieustraszenie wzbijali się w białe alpejskie niebo.
Na ustach im się malowała modlitwa,
a w oczach widoczne były socjalistyczny smutek
i heroiczne serce.
Kiedy czekam, żeby zobaczyć Warszawę,
dziewczyna obok mnie czeka, by ktoś jej wyjawił
jakąś czułość w języku wielkiej literatury,
mężczyzna w kącie tymczasem tęskni za dymem warszawskich kawiarni.
Nie mogę im pomóc.
Siedząc tu, oddzieleni jesteśmy jedni od drugich?!
Któremu z umarłych poetów podobałaby się moja poezja?
Nie mam kogo zapytać,
kiedy czekam na wyjazd do Warszawy.
Przeklad: Grzegorz Łatuszyński
Italia
KIEDY CZEKAM NA WYJAZD DO WARSZAWY
Ona właśnie nadchodzi.
Ta, która nie wie o mojej obojętności
ani o mojej poezji.
Ona przychodzi po swój los,
kiedy ja czekam na wyjazd do Warszawy.
Kartkuję obszerną Encyklopedię wojskową
kraju, który przestał istnieć,
nieliczne dane, które są jeszcze aktualne —
czy każda prawda ma swój kres panowania?
Przypominam sobie notkę o pewnej cudownej powieści
napisanej w formie dziennika.
Trzy tomy rozrachunku ze wszystkimi ojczyznami,
zuchwała biografia u początków kariery.
Kiedy czekam na wyjazd do Warszawy, moje marzenie się przeistacza, otrzymuje kształt codzienności. Czuję, że mam coraz mniej rzeczy osobistych.
A więc coraz mniej mam słów,
którymi zwierzyłbym się światu.
Nawarstwiają się uczucia, dzięki którym
mogę tylko przemilczeć inne.
Kiedy czekam na wyjazd do Warszawy,
otwieram puste pliki,
coraz częściej nocuję w domach, które nie przypominają domu.
Przepytuję siebie, przypominam sobie nazwiska
moich idoli z dzieciństwa — polskich skoczków,
którzy tacy młodzi, wąsaci i dumni
nieustraszenie wzbijali się w białe alpejskie niebo.
Na ustach im się malowała modlitwa,
a w oczach widoczne były socjalistyczny smutek
i heroiczne serce.
Kiedy czekam, żeby zobaczyć Warszawę,
dziewczyna obok mnie czeka, by ktoś jej wyjawił
jakąś czułość w języku wielkiej literatury,
mężczyzna w kącie tymczasem tęskni za dymem warszawskich kawiarni.
Nie mogę im pomóc.
Siedząc tu, oddzieleni jesteśmy jedni od drugich?!
Któremu z umarłych poetów podobałaby się moja poezja?
Nie mam kogo zapytać,
kiedy czekam na wyjazd do Warszawy.
Przeklad: Grzegorz Łatuszyński
Albania
KIEDY CZEKAM NA WYJAZD DO WARSZAWY
Ona właśnie nadchodzi.
Ta, która nie wie o mojej obojętności
ani o mojej poezji.
Ona przychodzi po swój los,
kiedy ja czekam na wyjazd do Warszawy.
Kartkuję obszerną Encyklopedię wojskową
kraju, który przestał istnieć,
nieliczne dane, które są jeszcze aktualne —
czy każda prawda ma swój kres panowania?
Przypominam sobie notkę o pewnej cudownej powieści
napisanej w formie dziennika.
Trzy tomy rozrachunku ze wszystkimi ojczyznami,
zuchwała biografia u początków kariery.
Kiedy czekam na wyjazd do Warszawy, moje marzenie się przeistacza, otrzymuje kształt codzienności. Czuję, że mam coraz mniej rzeczy osobistych.
A więc coraz mniej mam słów,
którymi zwierzyłbym się światu.
Nawarstwiają się uczucia, dzięki którym
mogę tylko przemilczeć inne.
Kiedy czekam na wyjazd do Warszawy,
otwieram puste pliki,
coraz częściej nocuję w domach, które nie przypominają domu.
Przepytuję siebie, przypominam sobie nazwiska
moich idoli z dzieciństwa — polskich skoczków,
którzy tacy młodzi, wąsaci i dumni
nieustraszenie wzbijali się w białe alpejskie niebo.
Na ustach im się malowała modlitwa,
a w oczach widoczne były socjalistyczny smutek
i heroiczne serce.
Kiedy czekam, żeby zobaczyć Warszawę,
dziewczyna obok mnie czeka, by ktoś jej wyjawił
jakąś czułość w języku wielkiej literatury,
mężczyzna w kącie tymczasem tęskni za dymem warszawskich kawiarni.
Nie mogę im pomóc.
Siedząc tu, oddzieleni jesteśmy jedni od drugich?!
Któremu z umarłych poetów podobałaby się moja poezja?
Nie mam kogo zapytać,
kiedy czekam na wyjazd do Warszawy.
Przeklad: Grzegorz Łatuszyński
Poland
KIEDY CZEKAM NA WYJAZD DO WARSZAWY
Ona właśnie nadchodzi.
Ta, która nie wie o mojej obojętności
ani o mojej poezji.
Ona przychodzi po swój los,
kiedy ja czekam na wyjazd do Warszawy.
Kartkuję obszerną Encyklopedię wojskową
kraju, który przestał istnieć,
nieliczne dane, które są jeszcze aktualne —
czy każda prawda ma swój kres panowania?
Przypominam sobie notkę o pewnej cudownej powieści
napisanej w formie dziennika.
Trzy tomy rozrachunku ze wszystkimi ojczyznami,
zuchwała biografia u początków kariery.
Kiedy czekam na wyjazd do Warszawy, moje marzenie się przeistacza, otrzymuje kształt codzienności. Czuję, że mam coraz mniej rzeczy osobistych.
A więc coraz mniej mam słów,
którymi zwierzyłbym się światu.
Nawarstwiają się uczucia, dzięki którym
mogę tylko przemilczeć inne.
Kiedy czekam na wyjazd do Warszawy,
otwieram puste pliki,
coraz częściej nocuję w domach, które nie przypominają domu.
Przepytuję siebie, przypominam sobie nazwiska
moich idoli z dzieciństwa — polskich skoczków,
którzy tacy młodzi, wąsaci i dumni
nieustraszenie wzbijali się w białe alpejskie niebo.
Na ustach im się malowała modlitwa,
a w oczach widoczne były socjalistyczny smutek
i heroiczne serce.
Kiedy czekam, żeby zobaczyć Warszawę,
dziewczyna obok mnie czeka, by ktoś jej wyjawił
jakąś czułość w języku wielkiej literatury,
mężczyzna w kącie tymczasem tęskni za dymem warszawskich kawiarni.
Nie mogę im pomóc.
Siedząc tu, oddzieleni jesteśmy jedni od drugich?!
Któremu z umarłych poetów podobałaby się moja poezja?
Nie mam kogo zapytać,
kiedy czekam na wyjazd do Warszawy.
Przeklad: Grzegorz Łatuszyński
Russia
KIEDY CZEKAM NA WYJAZD DO WARSZAWY
Ona właśnie nadchodzi.
Ta, która nie wie o mojej obojętności
ani o mojej poezji.
Ona przychodzi po swój los,
kiedy ja czekam na wyjazd do Warszawy.
Kartkuję obszerną Encyklopedię wojskową
kraju, który przestał istnieć,
nieliczne dane, które są jeszcze aktualne —
czy każda prawda ma swój kres panowania?
Przypominam sobie notkę o pewnej cudownej powieści
napisanej w formie dziennika.
Trzy tomy rozrachunku ze wszystkimi ojczyznami,
zuchwała biografia u początków kariery.
Kiedy czekam na wyjazd do Warszawy, moje marzenie się przeistacza, otrzymuje kształt codzienności. Czuję, że mam coraz mniej rzeczy osobistych.
A więc coraz mniej mam słów,
którymi zwierzyłbym się światu.
Nawarstwiają się uczucia, dzięki którym
mogę tylko przemilczeć inne.
Kiedy czekam na wyjazd do Warszawy,
otwieram puste pliki,
coraz częściej nocuję w domach, które nie przypominają domu.
Przepytuję siebie, przypominam sobie nazwiska
moich idoli z dzieciństwa — polskich skoczków,
którzy tacy młodzi, wąsaci i dumni
nieustraszenie wzbijali się w białe alpejskie niebo.
Na ustach im się malowała modlitwa,
a w oczach widoczne były socjalistyczny smutek
i heroiczne serce.
Kiedy czekam, żeby zobaczyć Warszawę,
dziewczyna obok mnie czeka, by ktoś jej wyjawił
jakąś czułość w języku wielkiej literatury,
mężczyzna w kącie tymczasem tęskni za dymem warszawskich kawiarni.
Nie mogę im pomóc.
Siedząc tu, oddzieleni jesteśmy jedni od drugich?!
Któremu z umarłych poetów podobałaby się moja poezja?
Nie mam kogo zapytać,
kiedy czekam na wyjazd do Warszawy.
Przeklad: Grzegorz Łatuszyński
Slovakia
KIEDY CZEKAM NA WYJAZD DO WARSZAWY
Ona właśnie nadchodzi.
Ta, która nie wie o mojej obojętności
ani o mojej poezji.
Ona przychodzi po swój los,
kiedy ja czekam na wyjazd do Warszawy.
Kartkuję obszerną Encyklopedię wojskową
kraju, który przestał istnieć,
nieliczne dane, które są jeszcze aktualne —
czy każda prawda ma swój kres panowania?
Przypominam sobie notkę o pewnej cudownej powieści
napisanej w formie dziennika.
Trzy tomy rozrachunku ze wszystkimi ojczyznami,
zuchwała biografia u początków kariery.
Kiedy czekam na wyjazd do Warszawy, moje marzenie się przeistacza, otrzymuje kształt codzienności. Czuję, że mam coraz mniej rzeczy osobistych.
A więc coraz mniej mam słów,
którymi zwierzyłbym się światu.
Nawarstwiają się uczucia, dzięki którym
mogę tylko przemilczeć inne.
Kiedy czekam na wyjazd do Warszawy,
otwieram puste pliki,
coraz częściej nocuję w domach, które nie przypominają domu.
Przepytuję siebie, przypominam sobie nazwiska
moich idoli z dzieciństwa — polskich skoczków,
którzy tacy młodzi, wąsaci i dumni
nieustraszenie wzbijali się w białe alpejskie niebo.
Na ustach im się malowała modlitwa,
a w oczach widoczne były socjalistyczny smutek
i heroiczne serce.
Kiedy czekam, żeby zobaczyć Warszawę,
dziewczyna obok mnie czeka, by ktoś jej wyjawił
jakąś czułość w języku wielkiej literatury,
mężczyzna w kącie tymczasem tęskni za dymem warszawskich kawiarni.
Nie mogę im pomóc.
Siedząc tu, oddzieleni jesteśmy jedni od drugich?!
Któremu z umarłych poetów podobałaby się moja poezja?
Nie mam kogo zapytać,
kiedy czekam na wyjazd do Warszawy.
Przeklad: Grzegorz Łatuszyński
Sweden
KIEDY CZEKAM NA WYJAZD DO WARSZAWY
Ona właśnie nadchodzi.
Ta, która nie wie o mojej obojętności
ani o mojej poezji.
Ona przychodzi po swój los,
kiedy ja czekam na wyjazd do Warszawy.
Kartkuję obszerną Encyklopedię wojskową
kraju, który przestał istnieć,
nieliczne dane, które są jeszcze aktualne —
czy każda prawda ma swój kres panowania?
Przypominam sobie notkę o pewnej cudownej powieści
napisanej w formie dziennika.
Trzy tomy rozrachunku ze wszystkimi ojczyznami,
zuchwała biografia u początków kariery.
Kiedy czekam na wyjazd do Warszawy, moje marzenie się przeistacza, otrzymuje kształt codzienności. Czuję, że mam coraz mniej rzeczy osobistych.
A więc coraz mniej mam słów,
którymi zwierzyłbym się światu.
Nawarstwiają się uczucia, dzięki którym
mogę tylko przemilczeć inne.
Kiedy czekam na wyjazd do Warszawy,
otwieram puste pliki,
coraz częściej nocuję w domach, które nie przypominają domu.
Przepytuję siebie, przypominam sobie nazwiska
moich idoli z dzieciństwa — polskich skoczków,
którzy tacy młodzi, wąsaci i dumni
nieustraszenie wzbijali się w białe alpejskie niebo.
Na ustach im się malowała modlitwa,
a w oczach widoczne były socjalistyczny smutek
i heroiczne serce.
Kiedy czekam, żeby zobaczyć Warszawę,
dziewczyna obok mnie czeka, by ktoś jej wyjawił
jakąś czułość w języku wielkiej literatury,
mężczyzna w kącie tymczasem tęskni za dymem warszawskich kawiarni.
Nie mogę im pomóc.
Siedząc tu, oddzieleni jesteśmy jedni od drugich?!
Któremu z umarłych poetów podobałaby się moja poezja?
Nie mam kogo zapytać,
kiedy czekam na wyjazd do Warszawy.
Przeklad: Grzegorz Łatuszyński
Slovenija
KIEDY CZEKAM NA WYJAZD DO WARSZAWY
Ona właśnie nadchodzi.
Ta, która nie wie o mojej obojętności
ani o mojej poezji.
Ona przychodzi po swój los,
kiedy ja czekam na wyjazd do Warszawy.
Kartkuję obszerną Encyklopedię wojskową
kraju, który przestał istnieć,
nieliczne dane, które są jeszcze aktualne —
czy każda prawda ma swój kres panowania?
Przypominam sobie notkę o pewnej cudownej powieści
napisanej w formie dziennika.
Trzy tomy rozrachunku ze wszystkimi ojczyznami,
zuchwała biografia u początków kariery.
Kiedy czekam na wyjazd do Warszawy, moje marzenie się przeistacza, otrzymuje kształt codzienności. Czuję, że mam coraz mniej rzeczy osobistych.
A więc coraz mniej mam słów,
którymi zwierzyłbym się światu.
Nawarstwiają się uczucia, dzięki którym
mogę tylko przemilczeć inne.
Kiedy czekam na wyjazd do Warszawy,
otwieram puste pliki,
coraz częściej nocuję w domach, które nie przypominają domu.
Przepytuję siebie, przypominam sobie nazwiska
moich idoli z dzieciństwa — polskich skoczków,
którzy tacy młodzi, wąsaci i dumni
nieustraszenie wzbijali się w białe alpejskie niebo.
Na ustach im się malowała modlitwa,
a w oczach widoczne były socjalistyczny smutek
i heroiczne serce.
Kiedy czekam, żeby zobaczyć Warszawę,
dziewczyna obok mnie czeka, by ktoś jej wyjawił
jakąś czułość w języku wielkiej literatury,
mężczyzna w kącie tymczasem tęskni za dymem warszawskich kawiarni.
Nie mogę im pomóc.
Siedząc tu, oddzieleni jesteśmy jedni od drugich?!
Któremu z umarłych poetów podobałaby się moja poezja?
Nie mam kogo zapytać,
kiedy czekam na wyjazd do Warszawy.
Przeklad: Grzegorz Łatuszyński
North Macedonia
KIEDY CZEKAM NA WYJAZD DO WARSZAWY
Ona właśnie nadchodzi.
Ta, która nie wie o mojej obojętności
ani o mojej poezji.
Ona przychodzi po swój los,
kiedy ja czekam na wyjazd do Warszawy.
Kartkuję obszerną Encyklopedię wojskową
kraju, który przestał istnieć,
nieliczne dane, które są jeszcze aktualne —
czy każda prawda ma swój kres panowania?
Przypominam sobie notkę o pewnej cudownej powieści
napisanej w formie dziennika.
Trzy tomy rozrachunku ze wszystkimi ojczyznami,
zuchwała biografia u początków kariery.
Kiedy czekam na wyjazd do Warszawy, moje marzenie się przeistacza, otrzymuje kształt codzienności. Czuję, że mam coraz mniej rzeczy osobistych.
A więc coraz mniej mam słów,
którymi zwierzyłbym się światu.
Nawarstwiają się uczucia, dzięki którym
mogę tylko przemilczeć inne.
Kiedy czekam na wyjazd do Warszawy,
otwieram puste pliki,
coraz częściej nocuję w domach, które nie przypominają domu.
Przepytuję siebie, przypominam sobie nazwiska
moich idoli z dzieciństwa — polskich skoczków,
którzy tacy młodzi, wąsaci i dumni
nieustraszenie wzbijali się w białe alpejskie niebo.
Na ustach im się malowała modlitwa,
a w oczach widoczne były socjalistyczny smutek
i heroiczne serce.
Kiedy czekam, żeby zobaczyć Warszawę,
dziewczyna obok mnie czeka, by ktoś jej wyjawił
jakąś czułość w języku wielkiej literatury,
mężczyzna w kącie tymczasem tęskni za dymem warszawskich kawiarni.
Nie mogę im pomóc.
Siedząc tu, oddzieleni jesteśmy jedni od drugich?!
Któremu z umarłych poetów podobałaby się moja poezja?
Nie mam kogo zapytać,
kiedy czekam na wyjazd do Warszawy.
Przeklad: Grzegorz Łatuszyński